COVID-19 – do progu alarmowego daleko, ale rząd czeski monitoruje sytuację

Liczba zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w Czechach uległa stagnacji i od 14 dni pozostaje na podobnym poziomie. W piątek dobowy przyrost potwierdzonych nowych przypadków koronawirusa wyniósł 192 i był najniższy w dni robocze w tym tygodniu. Na razie daleko do progu alarmowego, choć rząd czeski uważnie śledzi sytuację u siebie i w innych krajach europejskich. „Musimy stale uważać na nowe mutacje wirusa i dostosować do nich naszą strategię” – powiedział niedawno Jakub Kulhánek, minister spraw zagranicznych RCz. 

Na 100 tys. mieszkańców średnio w tygodniu odnotowano 14 przypadków COVID-19. Najwyższa liczba na poziomie 36 przypadków na 100 tys. mieszkańców pojawiła się w Pradze. Na drugim biegunie jest region ołomuniecki z pięcioma przypadkami.

Jak informuje Czeska Agencja Prasowa ČTK, dzienna liczba nowych zakażeń koronawirusem zaczęła rosnąć na przełomie czerwca i lipca. W tym czasie eksperci powiązali ją z rozprzestrzenianiem się bardziej zaraźliwej mutacji delta i większym szerzeniem się choroby wśród młodych, najmniej zaszczepionych osób. Obecnie liczba nowych przypadków spada w porównaniu z tymi samymi dniami poprzedniego tygodnia.

Według danych czeskiego ministerstwa zdrowia od grudnia ubiegłego roku podano łącznie 9,93 mln dawek szczepionek. Ponad 5,4 mln Czechów otrzymało co najmniej jedną, a 4,4 mln jest po dwóch dawkach. Szczepienie ukończyło ponad 4,55 mln osób (blisko 43 proc. populacji). Rząd czeski usilnie namawia obywateli do jak najszybszego uodpornienia się poprzez wakcynację. Niestety, w porównaniu do poprzedniego tygodnia wczoraj liczba zaszczepionych przeciwko COVID-19 znacznie spadła. Szczepionkę otrzymało ok. 71 tys. osób, o ¼ mniej niż w poprzedni piątek. Jest to najniższa liczba osób zaszczepionych w piątki od końca kwietnia. Według premiera Andreja Babiša władze regionów, gdzie mieszka najmniej zaszczepionych, mogłyby wysyłać mobilne zespoły medyczne lub organizować przewóz grup osób do szczepień w większych miastach.

Choć od 1 lipca w Czechach kolejnemu poluzowaniu uległy rygory epidemiczne, to nadal obowiązuje tzw. bezinfekcyjność wymagana w przypadku noclegów w hotelach i pensjonatach oraz przy wejściu do takich miejsc, jak restauracje, bary, kawiarnie, kluby, dyskoteki, baseny czy sauny. Za bezinfekcyjne uważa się osoby mogące przedstawić ujemny wynik testu na COVID-19 (PCR ważny do 7 dni, antygenowy do 3 dni), potwierdzić ozdrowienie w ciągu ostatnich 180 dni lub zakończenie szczepienia (po 14-tu dniach). Np. w nocy z piątku na sobotę policjanci i służby sanitarne weszły do niektórych barów i klubów muzycznych w Pradze. Skontrolowano 170 osób, dwudziestu czterem wręczono mandaty na łączną kwotę 12 000 koron. 

Wczoraj przeprowadzono 110 939 testów antygenowych i 45 852 PCR. Większość z nich to testy profilaktyczne. Około 22 tys. testów miało wskazanie epidemiologiczne, a 5 tys. diagnostyczne. Całkowita liczba testów była podobna do tej sprzed tygodnia.

Współczynnik reprodukcji wirusa spadł do 0,91, a jeszcze niedawno wynosił 1,45. Liczba wskazuje, ile średnio osób zaraża każdy chory przy założeniu, że wszystkie kontakty osoby chorej następują z osobami podatnymi na zakażenie. Od sześciu dni utrzymuje się na poziomie poniżej 1, co świadczy o spowolnieniu rozprzestrzeniania się choroby.

Od początku marca 2020 w Republice Czeskiej stwierdzono łącznie 1,67 mln przypadków COVID-19. 30 357 osób zmarło z powodu koronawirusa. W ostatnim tygodniu odnotowano tylko 3 zgony osób, u których stwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2.