Czechy bez prądu

Czechy bez prądu. Awaria sparaliżowała transport, przemysł i szpitale

W piątek, 4 lipca tuż po południu znaczna część kraju – w tym Praga, Środkowe Czechy, Liberec, Hradec Králové, Uście nad Łabą i Ołomuniec – została nagle pozbawiona prądu. Awaria objęła linie energetyczne, transport, szpitale, zakłady przemysłowe, a nawet sygnalizację świetlną.

Do dramatycznych scen dochodziło m.in. w stolicy. Na dziesiątki minut stanęły metro i tramwaje, a część dzielnic została całkowicie odcięta od dostaw energii elektrycznej. W jednej chwili bez prądu znalazło się około dwóch trzecich Pragi – poinformował rzecznik Pražskiej energetiki Jan Bílek. Najbardziej ucierpiały prawobrzeżne rejony miasta.

Przerwana ciągłość dostaw. Co zawiodło?

Do awarii miało dojść wskutek uszkodzenia jednego z przewodów fazowych, łączących elektrownie z rozdzielniami. W rezultacie przestało działać osiem z 44 rozdzielni wysokiego napięcia. Wszystkie rozdzielnie przesyłowe w kraju są już ponownie uruchomione – poinformowała spółka ČEPS tuż przed 15:00. Przyczyna awarii nie została jeszcze w pełni wyjaśniona.

Wbrew początkowym obawom nie był to atak hakerski. Według naszych danych blackout nie miał charakteru cybernetycznego – przekazał Narodowy Urząd ds. Cyberbezpieczeństwa (NÚKIB). Policja również nie potwierdziła hipotezy o sabotażu ani zamachu.

Szpitale przełączyły się na zasilanie z agregatów prądotwórczych

W wielu regionach zadziałały mechanizmy awaryjne. Szpitale w Pradze, Hradcu Králové, Libercu i innych miastach automatycznie przełączyły się na zasilanie z agregatów.

Zadziałały wszystkie systemy zapasowe. Nie było zagrożenia dla życia pacjentów – zapewnił Jiří Vaněk, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala w Hradcu Králové, gdzie awaria zmusiła personel do czasowego wstrzymania części operacji. Podobnie było w Mladé Boleslavi i Kolínie – wstrzymano tam rezonanse magnetyczne, a planowe operacje odwołano.

Winda stanęła, światła zgasły

Czescy strażacy mieli pełne ręce roboty. Ewakuowali ludzi z ponad 300 wind zatrzymanych w całym kraju. Reagowali również na fałszywe alarmy, spowodowane awaryjnym uruchomieniem systemów oddymiania i usuwania spalin.Tylko w kraju libereckim odnotowaliśmy prawie 50 interwencjimówi rzeczniczka straży Eva Masná. – W kilku przypadkach dostarczaliśmy również agregaty pacjentom wymagającym terapii tlenowej.

W miastach zgasły sygnalizacje świetlne, co spowodowało chaos na skrzyżowaniach. Sygnalizatory przeszły w tryb awaryjny i wymagały interwencji techników – napisał na X wiceburmistrz Pragi Zdeněk Hřib.

Paraliż transportu publicznego

Blackout sparaliżował nie tylko metro i tramwaje, lecz także ruch kolejowy. Nie kursowały pociągi m.in. na trasach Praga – Kolín, Most – Ústí nad Labem, Šumperk – Olomouc. Na jednej z najbardziej uczęszczanych linii – z Czeskich Budziejowic do Pragi – opóźnienia sięgały nawet kilku godzin.

Musieliśmy ewakuować dziewięć składów. Niektóre z nich utknęły w szczerym polu, bez klimatyzacji – powiedział Martin Kavka z czeskiego Zarządu Infrastruktury Kolejowej (Správa železnic, státní organizace).

Przemysł w trybie awaryjnym

W wielu zakładach przemysłowych nastąpiło awaryjne wyłączenie produkcji. Orlen Unipetrol w Litvínovie wstrzymał całą produkcję. Z przemysłowej pochodni awaryjnej unosiły się kłęby czarnego dymu – to efekt spalania gazów technologicznych po nagłym wyłączeniu instalacji. Mamy sytuację pod kontrolą i czekamy na wznowienie zasilania – przekazał rzecznik Pavel Kaidl.

W podobny sposób zareagowała Spolchemie w Ústí nad Labem – awaryjne systemy nie zdołały utrzymać pełnej funkcjonalności zakładu. Czujniki w zakładach działały, ale – jak podkreślali przedstawiciele firm – skala strat będzie ogromna.

Woda, Internet, zakupy — awaria uderzyła w codzienność

Brak prądu doprowadził do problemów z dostępem do wody pitnej m.in. w rejonie Kolína. W Libercu mieszkańców wezwano do oszczędzania wody – zasoby w zbiornikach były ograniczone. Frýdlantska vodárenská společnost apelowała: „Po opróżnieniu zbiorników woda przestanie płynąć”.

W kolejnych regionach przestawał działać Internet. Sklepy i restauracje zamykały się lub przechodziły na rozliczenia gotówkowe. „Omlouváme se zákazníkům, nejde proud” – taki komunikat pojawił się na drzwiach wielu czeskich marketów („Przepraszamy klientów, nie ma prądu”).

Szybka reakcja państwa, ale wątpliwości pozostają

Wicepremier i szef MSW Vít Rakušan zwołał nadzwyczajne posiedzenie Centralnego Sztabu Kryzysowego. Premier Petr Fiala zapowiedział, że rząd zbiera dane i przeanalizuje możliwe konsekwencje.

To był największy incydent związany z infrastrukturą energetyczną w kraju od lat – przyznaje analityk Jiří Gavor. – Jeśli rzeczywiście zawiódł tylko zerwany przewód, musimy ponownie ocenić odporność naszej infrastruktury

Powrót do normalności

Już po godzinie 15:00 większość systemów była ponownie uruchamiana. Metro w Pradze działało na wszystkich liniach. Sygnalizatory stopniowo przywracano do pracy, a szpitale przechodziły z zasilania awaryjnego na sieć.

Niemniej jednak konsekwencje mogą być długofalowe. W Orlenie straty będą sięgać milionów koron. Petrochemia to nie jest gałąź, którą restartuje się jak komputer – zaznacza Kaidl.

Czesi, choć przyzwyczajeni do stabilności, w kilka godzin musieli zmierzyć się z chaosem. Blackout z 4 lipca zapisze się w historii jako ostrzeżenie, że nawet dobrze naoliwiona maszyna może się zatrzymać.

Artykuł oparty na materiałach ČTK oraz oficjalnych komunikatach m.in. operatorów sieci i służb ratunkowych.