Zawirusowane targi

Kiedy z początkiem stycznia wylatywałem do Chin jako zagraniczny gość kongresu przemysłu targowego CEFCO w Nanning, nie zwróciłem uwagi na drobną informację o pojawieniu się jakiegoś wirusa. Uczestnicy kongresu referowali temat budowy nowych centrów targowych w Chinach i pozytywnych oczekiwań w roku targowym 2020. Życie na ulicach nowoczesnego Nanning, głównego miasta autonomicznej prowincji Guanxi w Chinach Południowych, toczyło się zwykłym życiem chińskiej metropolii. Ostrzeżenia z domu, abym na siebie uważał i kupił maseczkę, ignorowałem.

Nas to nie dotyczy

W dniu mojego powrotu 13 stycznia chińskie władze po raz pierwszy oficjalnie ogłosiły komunikat o szerzeniu się nieznanego wirusa. Aplikacja Google Maps uspokoiła mnie, że odwiedziłem obszar oddalony o 1.200 km od epicentrum zakażenia w Wuhan i dlatego wszystko jest porządku. Wiadomości o rozprzestrzenianiu się tajemniczego wirusa w środkowych Chinach zaczęły się nasilać wraz z nadchodzącym największym świętem, obchodami chińskiego Nowego Roku, kiedy to ruch liczony jest w setkach milionów ludzi. Chiny, zamiast świętować, były w kwarantannie i w stanie wyjątkowym. Przepływ ludzi był ograniczony, Wuhan z populacją taką samą jak Republika Czeska zamknięto. My w Europie mówiliśmy, że taka sytuacja jest możliwa tylko w Chinach, jest daleko i nas nie dotyczy. W Azji było już kilka podobnych epidemii. Poradzili sobie z nimi i ich skutki nas nie dotykały. Od końca stycznia otrzymywałem wiadomości od chińskich kolegów o odwołaniu lub przełożeniu wielkich chińskich imprez targowych. To była przestroga. Także dlatego, że podczas niektórych targów mieliśmy przygotować czeskie ekspozycje. Działo się to jednak daleko, gdzieś na drugim końcu świata. Tak jak na szerzenie się wirusa nie były przygotowane państwa i rządy, tak nie był przygotowany również przemysł kongresowy, targowy i eventovy. Niczego podobnego tutaj wcześniej nie było!

Ruszyła lawina odwoływań

Pierwszym wielkim, światowym targowym wydarzeniem, które padło ofiarą wirusa był Mobile World Congress w Barcelonie, mimo iż w tym czasie w Hiszpanii i w Europie nie było żadnych potwierdzonych przypadków infekcji. Informacje o pierwszych zakazach organizacji imprez masowych przyszły ze Szwajcarii, Niemiec, Francji. Tuż przed samym startem odwołany został Autosalon w Genewie, następnie frankfurckie targi Light and Building i Eisenwarenmesse w Kolonii. Odwoływanie targów tłumaczyliśmy sobie wysoką liczbą uczestniczących firm z Chin i innych krajów azjatyckich oraz ograniczeniem organizacji imprez ponad 5000 osób. Przyszła kolej na targi ruchu turystycznego ITB  w Berlinie, gdzie urząd higieny w zasadzie narzucił niemożliwe do spełnienia warunki, światowe targi wina ProWein i inne w Düsseldorfie. Targi były odwoływane tuż przed ich otwarciem, w końcowym stadium przygotowań, co przyniosło straty ekonomicznie wszystkim – organizacjom targowym i wystawcom.

Po raz pierwszy we współczesnej historii wolnej przedsiębiorczości o organizowaniu wydarzeń zaczęły decydować rządy i urzędy państwowe, a nie organizatorzy MICE (tzw. przemysł spotkań). Na całym świecie nastąpiła lawina odwoływania lub przekładnia kongresów, targów i konferencji. „Każdego dnia obecny kryzys stwarza nam nowe wyzwania, które mają nieprzewidywalne konsekwencje. Życie biznesowe utknęło w martwym punkcie, co ma dramatyczny wpływ na naszą działalność.  Właśnie na to, co w naszej branży jest najważniejsze, czyli na spotkania między ludźmi. Skonfrontowaliśmy się z kryzysem, którego żaden z nas dotychczas nie doświadczył” skomentował sytuację szef Messe Düsseldorf Werner Dornscheidt. 25% targów z powodu epidemii zostało odwołanych, 50% przełożonych na drugie półrocze lub na rok 2021, a dla prawie 25% nie wyznaczono ani nowego terminu, ani nie obwieszczono decyzji o odwołaniu. Większość wydarzeń została przełożona o cztery i więcej miesięcy. Przesuwanie targów stwarza dosłownie gęstą dżunglę w dotychczas ustalonych terminach najważniejszych wydarzeń światowych, europejskich i regionalnych.

Wszędzie straty

Na świecie odwołano 1700 imprez targowych, z tego tylko w Niemczech 350. Niemieckie stowarzyszenie przemysłu targowego szacuje straty w wysokości 3 miliardów euro i zagrożenie dla 24000 miejsc pracy. 80% planowanych imprez targowych w pierwszej połowie roku w Azji się nie odbyło. Nie chodzi tylko o straty organizatorów oraz operatorów centrów targowych, ale także o straty uzgodnionych nowych kontraktów i umów. Światowe stowarzyszenie przemysłu targowego UFI szacuje, że za pośrednictwem targów dochodzi do zawarcia transakcji handlowych o wartości 325 miliardów dolarów. W niemieckich imprezach targowych rocznie bierze udział 180.00 tysięcy wystawców, a targi odwiedza 10 milionów gości. Bierze się to stąd, że niemieckie firmy przeznaczają większość B2B budżetu marketingowego na udział w targach. Targi są podstawą dla prezentacji małych i średnich firm na rynku krajowym i rynkach zagranicznych. Z targami związanych jest wiele działań gospodarczych, w tym praca rzemieślników, przewoźników, usług transportowych, turystycznych, gastronomicznych i hotelowych, co generuje znaczący wkład w PKB miast, regionów, państw.

Szpitale w miejsce targów

Zamiast organizować kongresy i targi, centra wystawiennicze zaczęto przekształcać w tymczasowe szpitale. Pierwszym projektem były tereny targowe w epicentrum, w chińskim mieście Wuhan. W Europie pierwsze były Messe Wien, które na wszelki wypadek  już 15 marca zainstalowały prowizoryczny szpital o pojemności 800 łóżek, z możliwością zwiększenia do 3100. Kolejnymi były Expo w Karaczi, centrum wystawiennicze IIEC w Teheranie. Brytyjski minister zdrowia oznajmił, że prowizoryczny szpital będzie zlokalizowany w ExCel w Londynie, w największym centrum wystawienniczym i kongresowym w Wielkiej Brytanii. IFEMA Madryt otworzyły największy szpital polowy w Europie z liczbą 5500 łóżek. Flanders Expo zaoferowało pomieszczenia w Antwerpii, Namurze i Gandawie. W Berlinie zorganizowano szpital na 1000 łóżek w przestrzeni wystawienniczej pod wieżą radiową Funkturum. Na wzór Wiednia również Targi Brneńskie przygotowały projekt lecznicy na 300 łóżek w swoim centrum wystawienniczym. Po wybuchu epidemii w USA Javits Center w Nowym Jorku (167 000 m2) został przemianowany na koronowirusowy szpital. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że tymczasowy szpital w centrum wystawienniczym w Wuhan został rozmontowany, a pawilony targowe zaczną niedługo służyć swoim pierwotnym celom.

 Czy państwo pomoże?

Rząd duński jako jedyny udzielił bezpośredniej pomocy finansowej w wysokości 12 mln EUR (330 mln CZK) organizatorom koncertów, kongresów i targów. W połowie marca odbyła się wideokonferencja 90 przedstawicieli europejskiego przemysłu targowego z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Jednak obiecany Europejski Fundusz Ratunkowy nie określa ani nie przewiduje pomocy dla przemysłu imprez masowych, więc zastosowanie będzie miała zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, ewentualnie „kto będzie wiedział więcej”. Jeśli pierwszeństwo będzie miał ruch turystyczny i usługi lotnicze, to o organizatorach targów możemy zapomnieć. Według sondażu przeprowadzonego przez środkowoeuropejskie stowarzyszenie organizacji targowych Centrex pomoc państwa poszkodowanym firmom jest bardzo podobna, głównie w formie „kurzarbeit” (skrócony czas pracy) czy ulgi podatkowej. Dlatego najlepszym rozwiązaniem dla przemysłu targowego, kongresowego oraz eventowego jest zniesienie przez władze zakazu organizacji imprez. Niezbędnym warunkiem jest również wznowienie podróży transgranicznych oraz globalnego ruchu lotnicze, ponieważ większość wydarzeń ma charakter międzynarodowy. Dane na temat zamknięcia granic na lata są dla organizatorów targów i kongresów, ale również koncertów i festiwali porażające, ponieważ dziś każde takie wydarzenie ma wymiar międzynarodowy.

Co w przyszłości?

Czy targi przetrwają koronawirusowy kryzys? Czy ludzie w końcu przyzwyczają się do komunikacji online? Takie pytania pojawiały się po pęknięciu „bańki dotcomów”, po 11. września 2001 i po kryzysie finansowym w 2009 r. Targi reprezentują marketing bezpośredni, kontakt osobisty i uścisk dłoni. Trudno sobie wyobrazić podawanie rąk w gumowych rękawiczkach i pertraktowanie w maseczkach, podobnie jak komunikowanie wyłącznie online. Tego typu komunikacja jest tylko środkiem zastępczym na czas kryzysu. Streaming, Zoom, Skype i inne technologie nie zastąpią powszechnej potrzeby kontaktu z innymi ludźmi (socjalizacja). Targi odżyją. Możliwe, że nie będą takie silne jak w ostatnich latach, ale będą zdobywały pole po polu, terytorium po terytorium. Będą naznaczone koronawirusowym kryzysem, który przejdzie w recesję gospodarczą. Czy w kształcie V czy U, jak głęboką i jak długą, prawdopodobnie  nikt tego dziś jeszcze nie wie.

Jiří Kuliš
Dyrektor Generalny Veletrhy Brno, a.s.