Jak donosi portal EURACTIV.pl, zatrzymano cudzoziemca próbującego podpalić jedną z miejskich zajezdni autobusowych w czeskiej stolicy. Według szefa czeskiego rządu został on opłacony w tym celu przez rosyjskie służby specjalne.

Do incydentu doszło w czwartek 6 czerwca. Podczas próby podpalenia kilku autobusów w jednej z zajezdni w Pradze zatrzymano 26-letniego obywatela jednego z hiszpańskojęzycznych krajów Ameryki Południowej.

Praska prokuratura już postawiła mu zarzut udziału w akcie terrorystycznym, co jest zagrożone karą nawet dożywocia, a sąd zgodził się na tymczasowy areszt mężczyzny.

Teraz premier Czech Petr Fiala oświadczył, że niedoszły podpalacz był najprawdopodobniej opłacony przez rosyjskie służby specjalne.

– W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje, że rosyjski wywiad może być zaangażowany w ataki w całej Europie. Tak było chociażby w Polsce. Moim zdaniem jest to część trwającej wojny hybrydowej, w której Czechy muszą się bronić – podkreślił szef czeskiego rządu.

Z kolei minister spraw wewnętrznych Vit Rakušan przekazał, że Czechy były ostrzegane przez sojuszników, że może dojść do tego typu aktów sabotażu.

– Byliśmy przyzwyczajeni do tego, że rosyjskie ataki były głównie hybrydowe, skoncentrowane na infrastrukturze IT. Teraz dochodzimy do etapu, w którym mogą one obejmować również obiekty fizyczne – stwierdził szef czeskiego MSW.

Jak przekazał komendant główny czeskiej policji Martin Vondrášek, wiadomo, że aresztowany mężczyzna przybył do Czech pięć dni przed próbą podpalenia. I są już pewne poszlaki, że za próbę podpalenia zajezdni autobusowej mu zapłacono.

W związku z tym incydentem wzmocniono ochronę czeskiej infrastruktury krytycznej i transportowej. Ponadto na ulicach, dworcach, lotniskach czy w centrach handlowych pojawiło się więcej policyjnych patroli.

Vondrášek wyjaśnił, że ma to charakter prewencyjny, bo obecnie nie ma przesłanek świadczących o tym, że może dojść do jakiejś próby ataku.

Autor Anna Wolska | EURACTIV.pl