EURACTIV.pl: w Czechach SPOLU minimalnie wygrywa wybory i planuje koalicję z Piratami i STAN

Jak donosi EURACTIV.pl, prawicowa koalicja SPOLU niewielką przewagą głosów pokonała rządzącą partię ANO premiera Andreja Babiša. Zwycięzcy podpisali już memorandum o większościowej koalicji rządowej z trzecim w wyborach blokiem Piraci/STAN, ale prezydent Czech najpierw zaprosił do pałacu Babiša.

Wyniki zakończonych wczoraj (9 października) dwudniowych wyborów parlamentarnych w Czechach zmieniały się w trakcie liczenia głosów, ale szybko stało się jasne, że ANO ma niewielkie szanse na utrzymanie się przy władzy.

ANO będzie mieć najwięcej mandatów?

Ugrupowanie premiera Andreja Babiša nie tylko nie zbliżyło się nawet do samodzielnej większości, ale także utraciło koalicjanta, bowiem współrządząca Czeska Partia Socjaldemokratyczna nie przekroczyła pięcioprocentowego w jej przypadku progu wyborczego.

Prawicowa koalicja SPOLU (ODS, KDU-ČSL oraz TOP 09) jeszcze, gdy policzone były dopiero głosy z 80 proc. obwodowych komisji wyborczych, znajdowała się na drugim miejscu tracąc do ANO nawet 5 punktów procentowych.

Ale w miarę jak zaczęły spływać wyniki z największych czeskich miast przewaga partii Babiša topniała, aż w końcu do SPOLU wysunęło się na prowadzenie i zdobywając 27,79 proc. głosów już zwycięstwa nie oddała. Na ANO zagłosowało zaś 27,12 proc. uczestników wyborów.

Przełożyło się to co prawda (po przeliczeniu wyników w poszczególnych okręgach) na 72 mandatu dla ANO, a 71 dla SPOLU w 200-miejscowej Izbie Poselskiej, ale partia Babiša nie ma właściwie potencjalnych koalicjantów.

ANO traci koalicjantów

Oprócz tych dwóch ugrupowań do Izby Poselskiej dostał się jeszcze tylko wspólny centrowy blok Piratów oraz Burmistrzów i Niezależnych (STAN), który uzyskał 15,62 proc. poparcia (37 mandatów) oraz antysystemowa i antyemigrancka Wolności i Demokracja Bezpośrednia (SPD) z wynikiem 9,56 proc. (20 mandatów).

Oprócz socjaldemokratów z Izby Poselskiej wypada też po raz pierwszy od 1989 r. Komunistyczna Partia Czech i Moraw. To także kłopot dla ANO, bo choć komuniści w dotychczasowej koalicji rządowej nie byli, to jednak często wspierali rząd Babiša.

Lider socjalistów Jan Hamáček zapowiedział już rezygnację z kierowania partią, a przewodniczący komunistów Vojtěch Filip ogłosił to już nawet na etapie kampanii wyborczej, gdy stało się jasne, że jego partia ma nikłe szanse na utrzymanie się w Izbie Poselskiej.

Fiala: Jesteśmy zmianą!

We wspólnym sztabie wyborczym SPOLU już wczoraj triumfował kandydat tej koalicji na premiera i jednocześnie lider najważniejszego w tym bloku ugrupowania – Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) – Petr Fiala.

Przy okazji poinformował, że SPOLU podpisało już memorandum o współpracy na rzecz utworzenia koalicji rządowej z blokiem Piraci/STAN i jest gotowy do rozpoczęcia rozmów o utworzeniu wspólnego rządu z centrystami.

„Dwie koalicje demokratyczne mają razem większość i mają szansę na utworzenie rządu większościowego. To jest zmiana, my jesteśmy zmianą, wy jesteście zmianą” – mówił Fiala. Również przewodnicząca konserwatywnej partii TOP 09 Markéta Pekarová-Adamová wielokrotnie powtarzała słowo „zmiana”.

O chęci współpracy mówili też liderzy wspólnej listy Piraci/STAN, która okazała się być lepszym pomysłem dla Burmistrzów i Niezależnych, bo to kandydaci tego ugrupowania obsadzą 20 z 37 zdobytych przez centrową koalicję miejsc w Izbie Poselskiej. Piraci obsadzą 17 miejsc, ale oznacza to dla nich utratę pięciu mandatów, bo w ustępującej Izbie Poselskiej mieli ich 22. STAN bardzo poprawia natomiast stan posiadania, bo dotąd to ugrupowanie miało tylko sześciu posłów.

Zeman zaprasza Babiša

Tymczasem prezydent Miloš Zeman zamiast zaprosić na dziś do prezydenckiej rezydencji w Lánach Petra Fialę, poinformował, że spotka się z Andrejem Babišem. Premier zapowiedział bowiem, że nie wyobraża sobie przejścia do opozycji, choć ewentualna koalicji SPOLU-Piraci/STAN miałaby aż 109 mandatów.

Babiš co prawda pogratulował opozycji dobrego wyniku, ale jednocześnie stwierdził, że ANO nie ma się czego wstydzić, choć partia utraciła sześć miejsc w Izbie Poselskiej. „Nie rozczarowaliśmy swoimi działaniami. Przeciw nam prowadzono kampanię dezinformacyjną. To cud, że osiągnęliśmy taki rezultat” – stwierdził premier.

Co prawda Zeman jeszcze przed wyborami mówił, że powierzy misję utworzenia nowego rządu szefowi zwycięskiego ugrupowania, ale teraz nie ma pewności co będzie przez to rozumiał. Najwięcej głosów w skali kraju zdobyło bowiem SPOLU, ale ponieważ przewaga nad ANO jest minimalna, to drugie z tych ugrupowań prawdopodobnie będzie mieć nawet o jeden mandat więcej.

Zeman, który teraz odgrywa kluczową rolę na czeskiej scenie politycznej, w ostatnich tygodniach ma poważne kłopoty ze zdrowiem. Dlatego przebywa stale w Lánach i to tam – a nie na Zamku na Hradczanach – przyjmie Babiš. Także tam Zeman oddał głos w wyborach, a komisja specjalnie przyjechało do niego z urną wyborczą.

Zwycięzcy krytykują Zemana

Tymczasem politycy SPOLU, Piratów oraz STAN wyrazili rozczarowanie tym, że prezydent nie zaprosił do Lánów Fiali jako pierwszego. „Głowa państwa powinna respektować wyniki wyborów. Jesteśmy demokracją parlamentarną, a nie prezydencką” – powiedział lider STAN Vít Rakušan.

Konstytucja czeska jasno jednak stanowi, że wskazanie kandydata na nowego premiera to prerogatywa prezydencka i to do głowy państwa należy ocena kto ma największą szansę na stworzenie większościowego gabinetu. Nie ma jednak pewności czy Babiš wyjdzie od Zemana z kolejną nominacją na szefa rządu.

Autor Anna Wolska | EURACTIV.pl